Zdjęcie profilowe użytkownika Imć Waszeć

W języku polskim (i nie tylko) kryje się poważna niekonsekwencja, która uniemożliwia ogarnianie tych tematów. Mamy wiele pojęć określających racjonalność, czyli świat, w którym żyjemy, który oglądamy i badamy, za to nie mamy pojęć na określenie świata w ogólne, czyli wszystkiego. Tam, gdzie załamuje się racjonalność, nasze pojęcia już nie sięgają i nie opisują niczego konkretnego.

Kiedyś tematem języka zajmował się Fritjof Capra, który apelował o zdynamizowanie języka opisu procesów zachodzących w fizyce kwantowej, a nawet języka fizyki i nauki w ogóle. Co on przez to rozumiał do końca nie wiem. Wiadomo jedynie, że jego koncepcja parametrów ukrytych wzięła w łeb. Jego wizja wielkiego przepływu czegoś (energii?) niczym w mistycyzmie wschodu, gdzie byty są tylko zaburzeniami i wirami w tym przepływie jest tak absurdalnie pusta pojęciowo, że może konkurować jedynie z "teoriami" filozoficznymi. Przyznam jednak, że dobrze się to czytało. ;)

Warto się zastanowić nad tym tematem, bowiem brak takich badań nad samym językiem opisu skutkuje najczęściej bzdurnymi paradoksami, które są jednakowoż bardzo nośne medialnie, a przez to utrwalają się szybko w kulturze, niosąc ze sobą różne błędne skojarzenia. Przykładowo Kot Schrödingera. Już dziesięcioletni chłopiec z przekorą może spytać "A dlaczego nie Słoń Schrödingera?", bo przecież po przejściu z rozumowaniem do kota skala przestała już mieć jakiekolwiek znaczenie. Możemy więc postulować dalej Planety, Galaktyki, a nawet Wszechświaty Schrödingera. Wszystko może być "…Schrödingera".

Gdzie zatem tkwi haczyk? W rozumieniu prostych wydawałoby się słów dopełniających tylko mówioną treść: "istnieje", "jest", "niezależnie", a nawet "wtedy". Czy pojęcia "jest" oraz "istnieje" są tożsame? Wydawało by się, że tak, jednak już w matematyce ostro oddziela się od siebie pojęcia "jest równe" od "jest izomorficzne" (chodzi tu o kompletnie różne relacje), a także "istnieje" bez warunków i przymiotników od "istnieje" na mocy czegoś lub w czymś (chodzi tu o zakres kwantyfikatora szczegółowego).

Potem mamy zbudowaną na języku matematyki fizykę, która te drobne wydawałoby się niuanse wynosi na nowy poziom. Ta z kolei wychodząc od "oczywistych pojęć" próbuje protekcjonalnie traktować inne ważne pojęcia. Wreszcie, gdy dochodzimy do terminu "żyje", zaczynają się prawdziwe schody. Nie jest to nawet przedsionek tego, co rozumielibyśmy jako "nauka o świadomości", ale już jest pod górkę. Zamiast kwiecistych opisów proponuję zastanowić się nad taką oto wieżą pojęć:

  • Automaty komórkowe, a szczególnie jeden z nich, bardzo znany i odkryty przez Johna Hortona Conwaya, określany potocznie terminem Gra Life, choć z grą nie ma wiele wspólnego. Jest też przykład Mrówki Langtona. Należy zwrócić tu uwagę na pojawianie się pewnych układów samo powielających się zwanych gliderami. Jest to obiekt o zachowaniu okresowym, ale poruszający się w nieskończoność (nie jak zwykły oscylator stojący w danym miejscu). W Mrówce Langtona gliderem jest pojawiająca się po pewnym czasie trajektoria idąca wzdłuż pewnej linii prostej wprost poza planszę.
  • Komputer zbudowany w grze Life, w którym można napisać dowolny program, czyli samą grę Life też. Dzieje się tak dlatego, że ten automat komórkowy (między innymi) jest Turing-zupełny, przy założeniu nieskończonej planszy jest równoważny maszynie Turinga, a stąd dowolnemu klasycznemu komputerowi. Mrówka Langtona też jest uniwersalną maszyną Turinga.
  • Prawdziwe życie na poziomie chemii, czyli to co się dzieje w komórkach organizmów żywych. Okazuje się, że w komórkach eukariotycznych (z jądrem) również doszukamy się "gliderów" opisanych powyżej. Jest to ten moment w ciągu z pozoru chaotycznych reakcji chemicznych, kiedy tworzą się mikrotubule, a następnie ukształtowują się białka zwane kinezynami, które zaczynają się poruszać wzdłuż mikrotubuli. Sprawę lepiej wyjaśni ten film:
  • Jeśli w bardzo prostych i całkowicie deterministycznych automatach komórkowych pojawiają się takie zjawiska i można w nich skonstruować komputer (TM), to co "istnieje" albo "jest" jeszcze do odkrycia w żywej komórce, której chemia jednak nie jest całkowicie klasyczna (kwantowa?). Co w tym przypadku znaczy "niezależny", czyli pojedynczy byt (jak jeden chromosom, jedna kinezyna) rozpatrywany w oderwaniu od innych, pozbawiony większości związków, czyli w zasadzie z amputowanym celem istnienia.

Reasumując, jeśli Kot Schrödingera wzbudza tak wielkie zainteresowanie gawiedzi, choć jest problemem postawionym niewłaściwie i z użyciem języka nie oddającego precyzyjnie istoty problemu, to co możemy powiedzieć o prawdziwej rzeczywistości, w której zachodzą procesy, o których się nawet filozofom i fizykom nie śniło? Fizycy bardzo często narzekają na język matematyki i na jego "nieadekwatność" w fizyce, a tu mamy z palca ewidentny przykład, kiedy warto się tym językiem posłużyć, żeby móc cokolwiek mądrego powiedzieć.

Wypada na koniec zauważyć, że takie "automaty komórkowe" prawdopodobnie żyją również w uczonej metodą deep learningu sieci neuronowej. Dlatego właśnie naukowcy narzekają na niemożność zrozumienia tego contentu, który generuje już nauczona sieć (system GPT). Wracając zatem do Capry, można będzie sobie z tym problemem poradzić, gdy odpowiednio dostosujemy nasz język, czyli w pewnym sensie właśnie "zdynamizujemy" go. Jest to podejście przyszłościowe.

Zobacz 14 więcej odpowiedzi na to pytanie
O nas · Oferty pracy · Prywatność · Warunki · Kontakt · Języki · Prasa ·
© Quora, Inc. 2025